Geoblog.pl    kasipat    Podróże    Indonezja 2014    Tarasy ryżowe i świątynie
Zwiń mapę
2014
18
wrz

Tarasy ryżowe i świątynie

 
Indonezja
Indonezja, Ubud
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 12396 km
 
Kolejna wycieczka była już bardziej owocna. Bus na cały dzień kosztował 600 tys. a byliśmy w Tegalalang – tarasy ryżowe (wstęp 10 tys.), Gunung Kawi (wstęp 15 tys. Rp.), Tirta Empul i Pura Besakih. Kierowca był bardzo oporny i musieliśmy się nieźle zastękać żeby zawiózł nas do Besakih. Nie wiem o co chodzi, ale ponoć oni tam nie lubią jeździć.

Dojazd do tarasów ryżowych koszmar. Byliśmy trochę później, więc mieliśmy nadzieję, że ten cały tłum już się przewalił a tymczasem staliśmy w ogromnym korku. Ludzi jakichś tłumów na samych tarasach nie było, więc w sumie nie wiem skąd ten korek. Bardzo ładne miejsce, choć klimatu zero. Można sobie popodziwiać tarasy z góry, można zejść na dół i pochodzić między nimi, można coś zjeść z widokiem na tarasy, zrobić fotkę i tyle. Fajne miejsce, ładne, warto to zobaczyć, ale atrakcja tak na pół godzinki.

Świetnym miejscem była świątynia Gunung Kawi. Klimatyczne, spokojne miejsce. Kilka stawków z ogromnymi karpiami koi, a na środku coś w rodzaju hali i boiska, gdzie chłopcy grali w badmintona. To właśnie badminton najbardziej podobał się Bartkowi. Malutka świątynia, ale warto do niej zajrzeć żeby się na chwilkę zwolnić życiowe tempo.

Tirta Empul to duża świątynia, niestety w dużej mierze nastawiona na turystów. Są tutaj święte źródła, w których można się zanurzyć. Aby wejść do świątyni należy przestrzegać pewnych zakazów, m.in. kobiety nie mogą do niej wchodzić podczas menstruacji a do jednej z jej części mogą wejść kobiety tylko wtedy, gdy będą miały spięte włosy. Samo miejsce ciekawe choć atmosferę psują kąpiący się w świętych źródłach i pozujący do zdjęć turyści. Bardzo nietajne było wejście ze świątyni. Jak już zdążyliśmy zauważyć wyjścia z atrakcji
turystycznych Indonezji zawsze są tak poprowadzone żeby turyści musieli przejść przez targowisko z różnymi cudami. Tutaj niestety tez tak było. Z jednej strony pełna zadumy i świętości świątynia a z drugiej bazar i wciskanie różnego rodzaju badziewia, komu tylko się da.
O Pura Besakih tak dużo złego się naczytaliśmy, że zastanawialiśmy się czy sobie jej nie odpuścić. Słyszeliśmy o mafii przewodnikowej, o nieuczciwych bursiarzach, o konieczności zakup sarongów itp. Tymczasem nie było tak źle. Sarongi można było spokojnie wypożyczyć, bilet wstępu kupiliśmy normalnie (dziwne było tylko to, że w jednym miejscu go kupiliśmy a kawałek dalej przy innym punkcie nam go zabrali zamiast tylko skasować, przedrzeć czy coś w tym stylu). Mafii przewodnikowej daliśmy się naciągnąć dla świętego spokoju. Na całą naszą bandę kosztowało nas to 50 tys., więc bez przesady, szkoda nerwów.
Sama świątynia, nazywana Matką Świątyń była bardzo ciekawa. Zbudowana jest na zboczu wulkanu, którego oczywiście nie było widać z uwagi na chmury. Akurat kończyło się jakieś nabożeństwo, więc ludzie ubrani w balijskie stroje schodzili z górnej części świątyni, do której wstęp maja tylko wyznawcy hinduizmu.
Staliśmy i podziwialiśmy wygląd tych ludzi oraz zdolności kobiet noszących wielkie kosze z jedzeniem na głowie. Jedna nawet niosła dużą lodówkę turystyczną Coca Coli!
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (40)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
zwiedzili 13.5% świata (27 państw)
Zasoby: 242 wpisy242 6 komentarzy6 3145 zdjęć3145 2 pliki multimedialne2
 
Nasze podróżewięcej
16.06.2016 - 30.06.2016
 
 
07.12.2015 - 15.12.2015
 
 
12.09.2015 - 26.09.2015