Ze Złotych Piasków ruszyliśmy wybrzeżem do Konstancy. Po drodze zaglądnęliśmy do sławnych rumuńskich kurortów takich jak Vama Veche – hipisowskie miasteczko, Saturn, Aurora, Jupiter, Neptun, Olimp czyli księżycowe miasteczka, aż do Mamai – dużego kurortu 10 km za Konstancą. Wszędzie ciągnęły się szerokie plaże, ale najładniejsze były w Vama Veche i Mamai. Księżycowe miasteczka to typowe kurorty z minionej epoki.
Sama Konstanca jest najważniejszym rumuńskim miastem portowym, ale jeśli chodzi o jej urok to nie ma wiele do zaoferowania. Fajne jest to, że można praktycznie w centrum miasta zejść na plażę, czasem nawet wjechać samochodem, ale to by było na tyle. Ładny jest też deptak koło budynku Cazino Paris – bardzo ładnego, ale niestety zaniedbanego. Miasteczko jest nieładne i zaniedbane. Jest tam wprawdzie parę ładnych starych kamieniczek, ale są one w opłakanym stanie, co nie nadaje miastu uroku.
Fajnym miejscem, ale dość drogim jest Restauracja - New Pizzico, w której serwowane są owoce morza.
W centrum Konstancy jest dużo hoteli, ale nie są najtańsze. Jadąc wzdłuż morza w stronę Mamai można znaleźć tańsze pensjonaty. My spaliśmy w hotelu Vila MIN – hotel był zamknięty, ale okazało się że pani która sprzedawała w sklepie zajmowała się też hotelem więc bez problemu dała nam pokój. Pokój bardzo ładny i czysty. Cena bez śniadania to 80 RON.