Geoblog.pl    kasipat    Podróże    Azja wrzesień 2011- Malezja, Borneo    Borneo - Kota Kinabalu
Zwiń mapę
2011
27
wrz

Borneo - Kota Kinabalu

 
Malezja
Malezja, Kota Kinabalu
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 14209 km
 
Podróż autobusem z Sandakanu do Kota Kinabalu trwa ponoć 8 godzin, więc my z powodu małej ilości czasu postanowiliśmy po raz kolejny skorzystać z linii Air Asia i polecieliśmy samolotem. Lot trawa 45 minut i nie kosztuje dużo, więc warto.

Z lotniska do centrum Kota Kinabalu można dostać się autobusem, ale jeździ co godzinę więc jak akurat odjedzie to trzeba sobie trochę poczekać, albo wziąć taksówkę. Udało się nam wynegocjować cenę 15 RM. W przeciwną stronę, czyli z centrum na lotnisko nie ma szans na wynegocjowanie mniej niż 20 RM.

Znalezienie hotelu w Kota nie stanowi najmniejszego problemu. Trzeba tyko udać się w okolice hotelu Hyett i ruszyć w którąkolwiek stronę. Problemem może być tylko to, że w większości hoteli łazienki są osobno i nie ma pokoi z łazienkami. Nam udało się znaleźć taki z łazienką, z klimatyzacją i ze śniadaniem za 68 RM. Hotel Summer Lodge bardzo przyjemny, czysty, bardzo miła obsługa. W hotelu był też darmowy Internet.

W Kota planowaliśmy właściwie tylko opalanie i nurkowanie. Jest tu wprawdzie dużo różnych możliwości, ale my chcieliśmy zobaczyć kolorowe rybki  Główną atrakcją jest tu zwiedzanie Parku Góry Kinabalu i oczywiście wspinanie się na samą Mont Kinabalu. Wejście tam trawa dwa dni i jest bardzo drogie, więc sobie odpuściliśmy. Nie jesteśmy w końcu zapalonymi łazikami górskimi.

Nasze plany niestety trochę pokrzyżowała pogoda. Jak się okazało w nocy przed naszym przylotem przeszła mocna burza, połamała parę drzew i na tyle wzburzyła morze, że nie dało się popłynąć na pobliskie wyspy, na których to mieliśmy zamiar plażować  Zostało nam, więc zwiedzanie miasta i czekanie na lepszą pogodę. Zwiedzanie miasta okazało się nie takie znowu złe. Zwiedziliśmy wszystkie możliwe markety z jedzeniem i badziewiem turystycznym. Bardzo fajny jest Filipino Market i Fish Market. Targ rybny był świetny. Ogromne tuńczyki filetowane na miejscu, kolorowe ryby, płaszczki, kalmary, muszle … wszystko to można było tam bez problemu kupić. Wieczorem wszystkie te rzeczy były grillowane kawałek dalej. Przed marketem filipińskim za to, można było skorzystać z usług krawców, którzy na chodniku mieli wystawione maszyny do szycia i czekali na klientów.

W Kota Kinabalu jest też punkt widokowy - Signal Hill, niby fajnie, bo widać miasto, ale jakiegoś super widoczku nie należy się spodziewać, bo morze zasłaniają budynki.

Aby trochę się ochłodzić poszliśmy do centrum handlowego koło portu do restauracji japońskiej na potrawę zwaną szabu – szabu. Fajne. Polega to na tym, że dostaje się zupę (taki rosołek) a do niego stosy dodatków – grzyby, marchewkę, tofu, kukurydzę, surowe jajko, owoce morza, cieniutko pokrojoną wołowinę i tysiąc innych rzeczy i z tego robi się zupę wg własnego uznania. Można to sobie też po prostu dotować w zupie i jeść osobno.

 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (32)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Multimedia (1)
  • rozmiar: 0,00 B  |  dodano
     
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
zwiedzili 13.5% świata (27 państw)
Zasoby: 242 wpisy242 6 komentarzy6 3145 zdjęć3145 2 pliki multimedialne2
 
Nasze podróżewięcej
16.06.2016 - 30.06.2016
 
 
07.12.2015 - 15.12.2015
 
 
12.09.2015 - 26.09.2015