Geoblog.pl    kasipat    Podróże    Azja wrzesień 2011- Malezja, Borneo    Borneo - Sandakan
Zwiń mapę
2011
24
wrz

Borneo - Sandakan

 
Malezja
Malezja, Sandakan
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 13961 km
 
Do Sandakanu przylecieliśmy wcześnie rano. Lot z Kuala Lumpur zajął nam jakieś 4- 5 godzin. Lotnisko oddalone jest od centrum Sandakanu o jakieś 20 minut jazdy. Do centrum można się dostać bezpośrednio z lotniska taksówką za 20 RM. Dla tych, którzy wolą w podróży poobserwować troszkę lokalny koloryt polecam autobus. Autobus nie podjeżdża bezpośrednio pod lotnisko, trzeba przejść jakieś 300 m do pobliskiego ronda, stanąć po lewej stronie na najbardziej wydeptanym kawałku pobocza i skąd bez problemu złapiemy autobus do centrum. Koszt takiej przejażdżki to 2 RM. Autobus podjeżdża do samego centrum, gdzie od razu można znaleźć hotel. My spaliśmy w hotelu Winho Lodge gdzie pokój dwuosobowy z łazienką i klimatyzacją (z oknem) oraz śniadaniem kosztował tam 50 RM. Tylko ręczniki nie były w cenie, ale jak ktoś nie miał swoich mógł sobie je wypożyczyć za 2RM. W hotelu był też darmowy Internet. Generalnie czysto, polecam.

Sam Sandakan to malutkie miasteczko, które samo w sobie nie zachwyca, ale stanowi dobrą bazę wypadową do różnych fajnych miejsc. Można stąd jechać do Sepiloku, czyli Centrum Rehabilitacji Orangutanów, do Labuk Bay gdzie żyją nosacze, można popłynąć rzeką Kinabatangan do dżungli albo popłynąć na żółwią wyspę, gdzie można zobaczyć składające jaja żółwice. Niestety zorganizowane wycieczki są dość drogie, więc odpuściliśmy sobie żółwie i rzekę i pojechaliśmy oglądać małpy.

W Sandakanie podobno jest plaża, ale jak nam powiedział pan z recepcji hotelowej lepiej na nią nie jechać, bo jest brzydka i brudna, więc nie pojechaliśmy.

Fajną rzeczą jest to oddalony jakieś 10 minut od centrum, usytuowany przy głównej drodze, night market. Około godziny 20 – 21 zapełnia się on tłumem ludzi. Całe rodziny przychodzą tu na kolację.

Główną atrakcją night marketu są grillowane ryby i słodkie placki z orzechami oraz grillowane skrzydełka z kurczaka i kurze podroby. Ja też postanowiłam zamówić sobie rybę (tak mi się przynajmniej wydawało). Rybka była bardzo dobra, nie miała ości – pychotka. Nieszczęśliwa byłam tylko jak się dowiedziałam, że to była płaszczka :( zresztą bardzo tam popularna. Dość popularny był tam tez napój ze słodkiej kukurydzy, który był rzeczywiście bardzo dobry.

Generalnie Sandakan zrobił na nas bardzo sympatyczne wrażenie, mimo że samo miasteczko nie zachwyca. Jest tam parę sytuowanych nad brzegiem morza restauracyjek i tyle. Za to ludzie tam mieszkający są przemili. Na każdym kroku jak kogoś mijaliśmy byliśmy witani, pozdrawiani, ludzie nas sobie pokazywali, peszyli się jak widzieli, że się zorientowaliśmy, że o nas mówią … śmieszne, ale sympatyczne. W ogóle w tym miasteczku było bardzo mało turystów, oprócz nas samych widzieliśmy jeszcze dwie osoby wyglądające na europejczyków.



 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (18)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
zwiedzili 13.5% świata (27 państw)
Zasoby: 242 wpisy242 6 komentarzy6 3145 zdjęć3145 2 pliki multimedialne2
 
Nasze podróżewięcej
16.06.2016 - 30.06.2016
 
 
07.12.2015 - 15.12.2015
 
 
12.09.2015 - 26.09.2015