Tutaj wylądowaliśmy właściwie przypadkiem, jadąc do odkrytej wcześniej restauracji. Samo miasteczko takie sobie, jak zostanie pominięte na trasie zwiedzania istryjskich miasteczek to chyba tragedii nie będzie. Za to niedaleko w miejscowości Brtonigla znajduje się restauracja Astarea. Trafiliśmy tam dzięki jednemu z odcinków programu Makłowicza, ale nie spodziewaliśmy się, że będzie tam tak super. Restauracja znajduje się przy drodze, ale trzeba się mocno rozglądać żeby ją zauważyć, gdyż nie ma jakichś nachalnych szyldów, strzałek itp. a mieści się w prywatnym domu, więc raczej wygląda po prostu jak czyjś dom. Nie ma tam karty dań, a po przyjściu gości wita właściciel, który zadaje proste pytanie: na co macie ochotę? Potem zaczyna się wymyślanie, co kto chce zjeść. Restauracja słynie podobno z muszli św. Jakuba z grilla i czarnego risotto. Obu dań kosztowaliśmy i były cudowne. Po posiłku pora na deser, też pyszny. Po wszystkim kelner przynosi darmowe trunki (z tego nie skorzystaliśmy bo Bartek nieletni, tata prowadził samochód a mama matka karmiąca). Panuje tam niesamowita atmosfera, jedzenie jest pyszne i aż chce się tam wracać. Każdy, kto jest w okolicy powinien koniecznie tam pojechać. A, zapomniałam, to co najważniejsze, ceny zdecydowanie nie są wysokie!