Z wielko miejskiego zgiełku Bukaresztu pojechaliśmy trochę poleniuchować nad Morze Czarne do Bułgarii. Wylądowaliśmy w okolicach Varny a dokładnie w miejscowości Konstantin Elena.
Najpierw jednak trochę o drodze. Droga całkiem dobra. Granicę przekraczaliśmy przez most na Dunaju w Giurgiu/ Ruse. Przejazd przez most jest płatny – 6 euro, 27 lei. W Bułgarii konieczne jest zakupienie winietki. Teoretycznie można ją kupić na stacjach benzynowych. Koszt winietki na 7 dni 10 leva. My zwiedziliśmy po drodze 5 i dopiero na 6 udało nam się kupić winietkę. Droga przez Bułgarię od granicy nad morze niezbyt fascynująca. Same pola, praktycznie pustkowia.
Do Varny dojechaliśmy wieczorem. Z szukaniem noclegu nie było tak wesoło jak nam się wydawało, że będzie. Okazało się ze „po sezonie” oznacza dokładnie to, co oznacza, czyli większość hoteli jest zamknięta. Miejscowości turystyczne wyglądały jak wymarłe miasteczka. Udało nam się znaleźć czynny hotel, w którym oprócz naszego zajęty był chyba jeszcze jeden pokój.