Przylecieliśmy i było cudownie, upał jak na Hiszpanię przystało i mili ludzie.
Na lotnisku popędziliśmy od razu do metra, które w naszym mniemaniu jest najlepszym i najtańszym środkiem lokomocji z lotniska do centrum. Do zwykłego biletu trzeba wprawdzie kupić dopłatę lotniskową w wysokości 4 euro, ale i tak jest ok.
Nocleg mieliśmy w Hostal Daniel, Meson De Paredes 13 całkiem przyjemny i nie taki drogi. Do Sol w spacerowym tempie idzie jakieś 10 minut. Obsługa w hotelu bardzo sympatyczna i nie przeszkadza zupełnie to że nie bardzo mówi w innym języku niż hiszpański :)
Ponieważ trochę zgłodnieliśmy udaliśmy się na z góry upatrzone pozycje aby spełnić nasze kulinarne plany.
Niestety o ile plany kulinarne zostały zrealizowane w 100% to nie udało nam si e wejść do Prado, bo je zamknęli :( byliśmy za późno. Pocieszając się tym, że już tam przecież kiedyś byliśmy poszliśmy zwiedzać uliczki Madrytu.
Ciekawą rzeczą jaką zaobserwowaliśmy były długie kolejki do dwóch sklepów niedaleko Sol. W sklepach sprzedawano tylko i wyłącznie espadryle. Oczywiście było to dla nas dziwne że za espadrylami może ustawić się taka kolejka, ale dopiero w Barcelonie dowiedzieliśmy się o co chodziło z tymi espadrylami.
W Madrycie byliśmy tylko jeden dzień, kolejnego lecieliśmy do Porto skąd dalej jechaliśmy do Lizbony. Udało nam się znaleźć ofertę na Groupon.pl na tanie wypożyczenie samochodu i był to najtańszy sposób na dotarcie z Porto do Lizbony. Pociąg kosztuje 30 euro w jedną stronę od osoby.