Od rana świeciło słońce więc humorki się nam poprawiły. Postanowiliśmy wybrać się na Górę Żar. Na szczycie góry znajduje się zbiornik wodny elektrowni szczytowo-pompowej. Zbocze góry jest świetnym miejscem dla lotniarzy, u podnóża znajduje się lotnisko dla szybowców. Na góra można wjechać kolejką, ale zdecydowanie milej jest wspiąć się nartostradą wzdłuż kolejki. Po drodze na szczyt można podziwiać ładne widoki na Jezioro Żywieckie i sąsiednie szczyty.
Niedaleko Góry Żar (drogowskazy są wszędzie więc nie jest trudno trafić) znajduje się Przystań u Siudowej Zosi - kręcono tam jeden z programów Gotuj z Okrasą - gdzie można kupić między innymi wędzoną tradycyjną metodą polędwicę z suma. Cena nie jest najniższa, ale trzeba przyznać, że polędwica jest całkiem, całkiem.
Po drodze z Żywca do Korbielowa w miejscowości Jeleśnia znajduje się Stara karczma, której początki datuje się na XVIII wiek. Karczma zachowała swój pierwotny wygląd i dalej funkcjonuje. Ciekawą potrawą, którą tam jedliśmy była prażucha ze spyrkami i zsiadłym mlekiem. Zjedzenie tego było małym przeżyciem. Wyglądało okropnie, taka brązowa breja. Smakowało jak coś przypalonego i gorzkiego. A tak dokładniej jest to potrawa zrobiona z mąki razowej (albo coś w tym stylu w każdym razie ciemnej) uprażonej na sucho na patelni i zalanej wrzątkiem. Na koniec wszystko zalewa się tłuszczem ze skwarkami. Nie wiem, państwa przy stoliku obok ta potrawa zachwyciła, ale nas nie powaliła swoim smakiem.
W okolicy (w Sopotni Małej) znajduje się też najwyższy wodospad w Beskidach ma całe 12 metrów. Jak ktoś nie ma co robić albo akurat przechodzi obok może zboczyć kawałek z drogi i go zobaczyć, jeśli nie - nie ma specjalnie po co.