No i mam moje klimatyczne małe miasteczko. Było tu cudownie. Uliczki były tak wąskie że można było słyszeć rozmowy domowników z pobliskich kamienic. Mnóstwo zakamarków, dziwnych przejść, bram itp. Poza tym to co odróżniało je od innych włoskich miast to to że nie było w nim chyba jednej drogi która nie biegłaby pod jakimś kątem, po prostu nie było poziomej ulicy!
W miasteczku urzekło nas to w jaki sposób toczyło się tam życie. Ludzie po prostu wychodzili z krzesełkiem przed dom albo na placyk i rozmawiali z sąsiadami, którzy tak samo przyszli z krzesełkiem żeby po prostu sobie porozmawiać, wszyscy się uśmiechali albo ostro o czymś dyskutowali. Bardzo miło.
W górze miasteczka znajdowały się ruiny zamku z których roztaczał się super widok na okolicę.