Do Monastiru pojechaliśmy taksówka, ale pociąg też tam jeździ (wracaliśmy już pociągiem). Jest to bardzo ładne miasteczko położone nad morzem, z którego wychodzą ogromne skały. Widoki są naprawdę ładne. Tutaj medyna ma trochę inny charakter niż w Sousse, jest bardziej zniszczona.
Tutaj trafiliśmy na halę targową na której sprzedawano warzywa, owoce i mięso. Było to coś strasznego, zapach jaki się tam unosił był niezapomniany i nie było to nic przyjemnego. Dodatkową atrakcją były wystawione na stoiskach z mięsem głowy kóz i innych stworzeń.
Tak szybko jak uradowani tam weszliśmy tak też szybko wyszliśmy (oczywiście sporządzając dokumentację fotograficzną).
Dalej było już bardziej przyjemnie, znaleźliśmy bardzo fajną knajpkę w której można zapalić shishę i napić się cudownej słodkiej miętowej herbaty w malusieńkiej szklaneczce. Knajpka znajdował się tuz za murami medyny.
Generalnie Monastir zrobił na nas bardzo sympatyczne wrażenie.