Rano okazało się że deszcz wypadał się w nocy i świeci słońce. Mogliśmy wiec wybrać się w góry. Nie jesteśmy zaprawionymi w bojach wędrowcami górskimi stąd też wolimy spacerować po górach przy ładnej pogodzie :)
Wsiedliśmy do busa jadącego do Morskiego Oka, a dokładnie do Palenicy Białczańskiej. W Palenicy skierowaliśmy się na czerwony szlak (drogę asfaltową) prowadzący do Morskiego Oka. Po dotarciu do Wodogrzmotów Mickiewicza skręciliśmy na szlak zielony, którym dotarliśmy do Doliny Pięciu Stawów Polskich. Po drodze minęliśmy Wielką Siklawę, najwyższy wodospad w Polsce. Widoki były cudowne, ale to co zrobiło na nas największe wrażenie miało dopiero nastąpić. Wdrapaliśmy się powyżej Siklawy i naszym oczom ukazała sie Dolina Pięciu Stawów. Było tam ślicznie, a do tego strasznie cicho i spokojnie. W Dolinie znajduje się schronisko, gdzie można coś zjeść no i oczywiście spędzić noc. Widzieliśmy też parę młodą robiącą sobie zdjęcia ślubne w Dolinie, podziwialiśmy ich za pomysł i zaparcie w dotarciu tak wysoko na zdjęcia :) Dalej droga do Morskiego Oka prowadzi już niebieskim szlakiem przez szczyt Świstowej Czuby. Z jej szczytu można podziwiać Dolinę Pięciu Stawów i Dolinę Roztoki. Dopiero z tej perspektywy widać jak niesamowicie położone są stawy. Do Morskiego Oka (po zaliczeniu szczytu Świstowej Czuby) szlak cały czas schodzi w dól, kamienną trasą.
Po wizycie w Położonej wysoko Dolinie Pięciu Stawów, Morskie Oko nie robi już takiego wrażenia.
Jednym słowem wycieczka bardzo udana pod względem doznań duchowych. Jedynie ze stroną kulinarną raczej kiepsko. Jakoś nie znaleźliśmy żadnej fajnej knajpki z dobrym jedzonkiem. W tej kategorii broni się Dobra Kasza Nasza - dobre pierogi z kaszą i wątróbką oraz zapiekanki z kaszy.