Autobus z Hat Yai przywiózł nas do Bangkoku około godziny 4 rano na jakiś dworzec z którego jedynym środkiem transportu do Koah San Road była taksówka za którą zapłaciliśmy 200 BTH, dużo,ale o 4 rano po 20 godzinach podróży nie chciało nam się jakoś szczególnie się wykłócać. Koah San Road to ulica która nigdy nie zasypia. Jest głośna, tłoczna i imprezowa. Można tam znaleźć wszystko. Generalnie jest to europejska ulica w Azji.Wzdłuż ulicy i w jej okolicach znajduje się mnóstwo tanich i droższych hoteli. Ja osobiście polecam te które są usytuowane w bocznych uliczkach od Koah San, gdyż jest taniej i trochę spokojniej. My znaleźliśmy nocleg za 500 BTH (pokój dwuosobowy z łazienką i klimatyzacją) przy Soi Ram Buttri, Green Guuest House - bardzo polecam. Czysty i niedrogi.
Wyruszyliśmy na spacer po Bangkoku. Ponieważ nie mieliśmy planu miasta pierwsze kroki skierowaliśmy do informacji turystycznej żeby ja zdobyć i to był jeden z naszych błędów. Nie należy tam kupować map bo po pierwsze są drogie, po drugie są beznadziejne o czym się przekonaliśmy błądząc z mapą w ręce przez cały pobyt w Bangkoku. Na naszym pierwszym spacerze odkryliśmy to co potem piliśmy w hurtowych ilościach przez cały pobyt w tym mieście a mianowicie, oprócz soków oczywiście, kakao z kruszonym lodem i mleczkiem skondensowanym - pychotka.
Zobaczyliśmy Wat Benchamabophit (wstęp 20 BTH), gdzie skosztowaliśmy pikantnej sałatki z niedojrzałej papai, chilli, krewetek i paru innych rzeczy, była niesamowicie pikantna (ja tylko skosztowałam i skończyłam). Sałatkę kupiliśmy u pani która jeździła sobie ze straganem na kółkach i robiła na bieżąco tylko taką sałatkę. Fajne.